Owy kapelutek zrobiła mi mama, która mieszka w Niemczech (na drutach nie szalała od młodości - przepraszam mamuś za to sformułowanie ;), ale zaparła się i zrobiła. Udziergała na drutach, a potem ufilcowała w pralce. Jest piękny, uwielbiam go i mimo, że za oknem zimy brak zakładam go od czasu do czasu, żeby chwialić się nim światu!
Poniżej sprawca całego zamieszania :)
ooo, śliczny! pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńwow, i hohoho, zaniemowilam, tak ze nie wiem co napisac? i jeszcze mnie w to wmieszalas? gratulacje i powodzenia! buziaczki.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście fantastyczny!!! Nie mam bladego pojęcia o filcowaniu takich rzeczy, tym bardziej jestem pod wrażeniem. Paputki też świetne (to już tak za jednym zamahem..). Dziękuję za wzięcie udziału w mojej zabawie i życzę powodzenia :)
OdpowiedzUsuńmagdziallena - kapelutek podobno robi się bardzo prosto. Mama ma opis po niemiecku, ale mogę ją poprosić o przetłumaczenie. Robi się taki wielki worek na drutach (koniecznie 100% wełna) a potem sru do pralki razem z kilkoma piłkami do tennisa. Potem już tylko musi wyschnąć na jakiejś formie. Taką "głowę" może spokojnie zastąpić np piłka :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń